Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwiedzanie Beneluksu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwiedzanie Beneluksu. Pokaż wszystkie posty
16.11.17
5.10.17
11.7.17
28.6.17
16.3.17
6.2.17
17.10.16
13.10.16
Belgijskie wodospady
Muszę przyznać, że przed przeprowadzką do Beneluksu moje wyobrażenie o Belgii było niepełne. Kraj ten jawił mi się głównie jako Bruksela i liczne podróże służbowe, było jeszcze wybrzeże i flandryjskie miasta jak Brugia, a o reszcie kraju wiedziałam tyle, że to ardeńskie lasy. Dlatego dużym odkryciem dla mnie były Hautes Fagnes, a jeszcze większym niesamowity świat podziemnych jaskiń i grot. Ba, ostatnio czuję się prawie jak Krzysztof Kolumb czy Vasco da Gama, bo oto odkryłam kolejny nieznany (dla mnie, bo nie dla licznych tubylców) dar natury - wodospad.
6.9.16
Jaskinia Remouchamps
Ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu. Nie powiem, wcześniej nie było dużo lepiej, ale teraz lista rzeczy "oczekujących" rośnie w tempie geometrycznym. Mam nadzieję, że to stan chwilowy związany z rozpoczęciem roku szkolnego (dzieci już od 22 sierpnia siedzą w szkolnych ławkach), wykańczaniem przeprowadzki (nadal cztery pudła stoją i uśmiechają się do mnie) i sporym nagromadzeniem podróży. To ostatnie to akurat pożądany stan rzeczy i oby trwał jak najdłużej, ale jednocześnie rezerwuję hotele na kilka wyjazdów, czy drukuję karty pokładowe. Powoli postaram się jednak nadrobić zaległości blogowe, a teraz do rzeczy, miało być o Remouchamps, bo to kolejne niezwykłe miejsce w Belgii.
4.4.16
Hautes Fagnes wczesną wiosną

Na tą chwilę czekaliśmy przez całą zimę: ruszyć na południe, zostawić za sobą industrialną Holandię i zagłębić się w belgijskiej naturze. Tak, tak, w ostatnich tygodniach Belgia kojarzy się wszystkim z terrorystami, bombami i chaosem w Brukseli, ale w tym kraju jest jeszcze coś więcej niż tylko miasto stołeczne. Ba, dla naszych dzieci Belgia to kraj dziki, pełny niespodzianek i skarbów przyrodniczych, oraz najbliższe miejsce od naszego domu, gdzie można kupić chleb, który smakuje jak chleb.
18.3.16
Wodny transport i Dordrecht

1.12.15
Krótki spacer po Delft

3.11.15
Miasto graniczne

Zawsze lubiłam miasta na styku dwóch państw. Tylko kilka kroków i już jest się w innym kraju czy świecie. Kultury przenikają i mieszają się. Z dzieciństwa zapamiętałam Cieszyn z wszechobecnymi napisami po czesku. Lubiłam też przekraczać granicę Czechosłowacji z Węgrami, zawsze w pierwszej miejscowości robiliśmy obowiązkowy postój, a ja dumnie kroczyłam do ABC (tak nazywały się tam sklepy spożywcze, czy nadal tak jest?) i zakupywałam mleko czekoladowe w woreczku i jogurt z owocami. Od Czechosłowacji ujechaliśmy tylko kilka kilometrów, a ja byłam już w innym świecie, świecie dobrze zaopatrzonych sklepów spożywczych.
28.10.15
(Prawie) górskie schronisko

Kiedy w Polsce wychodziłam na szlak w górach zawsze musiałam mieć cel. A co dodaje bardziej skrzydeł niż myśl o pierogach ruskich czekających w schronisku? Jeśli dodamy do nich widok z jadalni na Turbaczu, to już pełnia szczęścia. Ale nawet w Górach Świętokrzyskich czerwony szlak zawsze zaczynamy w Świętej Katarzynie, żeby nasza wędrówka była zwieńczona choćby szarlotką w kawiarence w klasztorze na Świętym Krzyżu. Góry kocham, ale posiłki w górach nie mniej :)