17.10.16

Middelburg jesienną porą



Middelburg kanał zachód słońca



To była rodzinna wycieczka w nieznane (na tyle, na ile pozwalają na to okoliczności holenderskiej przyrody). W niedzielne przedpołudnie wsiedliśmy do pociągu do Middelburga, o którym nic nie wiedzieliśmy. Losowo wybrane miasto, losowo wybrany kierunek.

Przyznam, że tuż przed wyjściem z domu zajrzeliśmy do Lonely Planet. Przewodnik po Holandii z tej serii do najlepszych nie należy, rzuciłam więc okiem tylko na dział kulinarny. Wszystkie polecane restauracje w niedziele są nieczynne, co trochę mnie zastanowiło. Wujek Google zawsze pomoże, tak jak przypuszczałam Middelburg leży w tzw. Pasie Biblijnym (wspominałam już o nim tutaj). Ale słowo się rzekło, jedziemy do Middelburga. 

Miasto jest stolicą Zelandii, czyli najdalej na zachód wysuniętej prowincji w Niderlandach (półwyspy i wyspy w kształcie palców przy granicy z Belgią). Podróż pociągiem z Hagi zajmuje ok. 2 godzin, z Amsterdamu prawie 3 godziny. Połączenia są co 30 minut. Od stacji Roosendaal pociąg zatrzymuje się na każdej, nawet malutkiej stacji, a nazwy miejscowości sugerują, że zbliżamy się do terenów słynących z hodowli i połowu morskich stworzeń.


Krabbendijk w drodze do Middelburga



Na wstępie dodam  jeszcze, że nie jestem wielką fanką holenderskich krajobrazów i miast. Widoki poza dużymi miastami to niekończące się równiny bez nawet minimalnych wzniesień (za wyjątkiem wiaduktów) i pola, pola, pola... natomiast miasta są wszystkie do siebie bliźniaczo podobne: czerwona cegła i kanały. Wystarczy więc obejrzeć jedno i już cały kraj można odhaczyć. I właśnie gdybym miała wybrać jedno miasto, po niedzielnej wycieczce byłby to właśnie Middelburg. Amsterdam, wiadomo, jest piękny, ale podobnie jak Delft, powoli zamienia się w lunapark z tłumami turystów na ulicach. Dordrecht bardzo mi się podoba, ale jest troszkę chwilami opustoszały i ponury. Middelburg ma typowo holenderską architekturę, ale jest na uboczu, więc nie jest zadeptywane przez tłumy, a jednocześnie ma w sobie sporo życia. Ja po tym mieście biegałam z aparatem jak szalona.


Middelburg uliczki


Pierwsi osadnicy pojawili się w Middelburgu w VIII w. n.e. i wznieśli fortyfikacje, które miały bronić przed najazdami Wikingów. W IX wieku zaczęto budowę opactwa, które zostało zamknięte dopiero w czasach reformacji. W XIII w. nadano prawa miejskie, a Middelburg rozwijał się dynamicznie i bogacił na handlu z Anglią. Kiedy w XVI w. Wilhelm I Orański postanowił założyć pierwszy uniwersytet w Niderlandach, myślał właśnie o Middleburgu jako o lokalizacji, ale ostatecznie wybrał Lejdę (a Middelburgu na swój własny uniwersytet czekał do... 2004 r.). W XVIII w. miasto było drugim, po Amsterdamie, najważniejszym ośrodkiem Kompanii Wschodnioindyjskiej, Middelburg ma też niechlubną historię związaną z handlem niewolnikami. W czasie II wojny światowej miasto zostało zbombardowane i jedna trzecia została zniszczona. 

I jeszcze ciekawostka, w Middelburgu urodził się admirał i podróżnik Jacob Roggeven, odkrywca Wyspy Wielkanocnej, o której ostatnio pisałam, jako o jednym z pięciu najważniejszych dla mnie miejsc (link).


Middelburg ratusz


W czasie naszej kilkugodzinnej wizyty w Middelburgu zjedliśmy na rynku koło ratusza obiad w pełnym słońcu i wspaniałej jesiennej scenerii, obejrzeliśmy wieżę Lange Jan, spacerowaliśmy po dziedzińcu Abdij, czyli dawnego opactwa. Ale najbardziej podobało mi się kluczenie po malutkich uliczkach starówki, z wąskimi przejściami, uroczymi małymi ogródkami i piękną zielenią. A jak na Pas Biblijny, w niedzielę było całkiem sporo życia na ulicach. Piękne jesienne chwile...

Ratusz:

Middelburg ratusz i rynek

Middelburg ratusz gargluec

Middelburg ratusz

Middelburg wieża ratusza

Middelburg ratusz


Lange Jan:

Middelburg Lange Jan

Middelburg Lange Jan

Middelburg Lange Jan


Abdij:

Middelburg Abdij

Middelburg Abdij

Middelburg Abdij

Middelburg Abdij

Middelburg Abdij

Middelburg abdij


Spacer pod tytułem: "Zagubić się w uliczkach Middelburga":

Middelburg czerwone latarnie

Middelburg spacer

Middelburg kanał

Middelburg kot

Middelburg produkty lokalne

Middelburg wąskie uliczki

Middelburg zielony spacer

Middelburg uliczki

Middelburg uliczki

Middelburg uliczki

Middelburg Lange Jan

Middelburg spacer

Middelburg spacer

 Middelburg rynek

Middelburg


I na koniec instrukcja obsługi kawiarni:

Middelburg kawiarnia w muzeum



5 komentarzy:

  1. Widzę iż wycieczka się udała. Piękne miasto i naprawdę jest co podziwiać. Zazdroszczę pogody, ja cały weekend przesiedziałem w domu deszcz zacinał jak szalony.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Middelburg to był strzał w dziesiątkę, a pogoda była bardzo nieholenderska :) Ale od jutra też chyba bez parasola ani rusz.

      Usuń
  2. Podróż w nieznanym kierunku to chyba najlepsza z opcji :) i jak widać na załączonym obrazku Wam bardzo się udała. Powtórzę się tylko, że zdjęcia są cudowne <3
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najbardziej lubię takie wycieczki, kiedy nie wiadomo czego można się spodziewać :) A w takich miejscach jak Middelburg zdjęcia same się robią ;)

      Usuń
  3. Prócz pięknego i zatłoczonego jak piszesz Amsterdamu (nie dziwne przecież to stolica !) zachęcam również do odwiedzin Maastricht i Deventer .

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Cały ten Beneluks... , Blogger