Muszę przyznać, że przed przeprowadzką do Beneluksu moje wyobrażenie o Belgii było niepełne. Kraj ten jawił mi się głównie jako Bruksela i liczne podróże służbowe, było jeszcze wybrzeże i flandryjskie miasta jak Brugia, a o reszcie kraju wiedziałam tyle, że to ardeńskie lasy. Dlatego dużym odkryciem dla mnie były Hautes Fagnes, a jeszcze większym niesamowity świat podziemnych jaskiń i grot. Ba, ostatnio czuję się prawie jak Krzysztof Kolumb czy Vasco da Gama, bo oto odkryłam kolejny nieznany (dla mnie, bo nie dla licznych tubylców) dar natury - wodospad.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ardeny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ardeny. Pokaż wszystkie posty
13.10.16
6.9.16
Jaskinia Remouchamps
Ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu. Nie powiem, wcześniej nie było dużo lepiej, ale teraz lista rzeczy "oczekujących" rośnie w tempie geometrycznym. Mam nadzieję, że to stan chwilowy związany z rozpoczęciem roku szkolnego (dzieci już od 22 sierpnia siedzą w szkolnych ławkach), wykańczaniem przeprowadzki (nadal cztery pudła stoją i uśmiechają się do mnie) i sporym nagromadzeniem podróży. To ostatnie to akurat pożądany stan rzeczy i oby trwał jak najdłużej, ale jednocześnie rezerwuję hotele na kilka wyjazdów, czy drukuję karty pokładowe. Powoli postaram się jednak nadrobić zaległości blogowe, a teraz do rzeczy, miało być o Remouchamps, bo to kolejne niezwykłe miejsce w Belgii.
28.10.15
(Prawie) górskie schronisko

Kiedy w Polsce wychodziłam na szlak w górach zawsze musiałam mieć cel. A co dodaje bardziej skrzydeł niż myśl o pierogach ruskich czekających w schronisku? Jeśli dodamy do nich widok z jadalni na Turbaczu, to już pełnia szczęścia. Ale nawet w Górach Świętokrzyskich czerwony szlak zawsze zaczynamy w Świętej Katarzynie, żeby nasza wędrówka była zwieńczona choćby szarlotką w kawiarence w klasztorze na Świętym Krzyżu. Góry kocham, ale posiłki w górach nie mniej :)
1.7.15
Podziemny świat w Belgii

Już od dłuższego czasu zaniedbuję tego bloga, ale cierpię na brak inspiracji. Może nawet niezupełnie brak, tylko brak pozytywnej inspiracji. Tematy, które przychodzą mi na myśl, a którymi mogłabym się tu zająć zwykle są z serii jak nas, Polaków źle tu traktują w Holandii, albo jaka tu pogoda fatalna. A nie chcę tylko pisać o negatywnych doświadczeniach, żeby nie przygnębiać siebie czy Czytelnika. Ale do bloga postanowiłam wrócić, przy tym pozytywnym akcentem, czyli... nie o Holandii dziś będzie.