Wpis na ten temat planowałam już od jakiegoś czasu i tak się złożyło, że w grudniu w Klubie Polki na Obczyźnie piszemy na temat dziwnych zwyczajów kulinarnych w naszych krajach zamieszkania. Dla mnie temat idealny, bo od przyjazdu do Holandii coraz szerzej otwieram oczy ze zdziwienia patrząc na zawartość talerzy tubylców.
Śniadanie
Pierwszy posiłek w ciągu dnia, niektórzy mówią, że najważniejszy. I co takiego Holendrzy zjadają o poranku? Chleb, koniecznie tostowy, naszpikowany konserwantami i jak najbardziej oddalony od produktów naturalnych, na to masło i... to absolutny przebój jak dla mnie. Przez ładnych parę miesięcy przecierałam oczy ze zdziwienia! Otóż na chlebie i maśle jest... posypka Hageslag. To takie cukiereczki jak do dekoracji ciasta. Ciekawe, czy można w innym kraju znaleźć bardziej niezdrowe śniadanie. Pułki w supermarketach uginają się pod ciężarem słodkich Hageslag. I to jest naprawdę codzienne śniadanie holenderskich dzieci, nawet w żłobkach taki właśnie posiłek jest serwowany o poranku.
Obiad
Obiad czyli broodjes. Otóż podstawowy i jedyny słuszny posiłek w porze południowej to kanapka z pastą o niewiadomym składzie (lepiej nie wnikać). Są pasty z tuńczykiem, ale moim zdaniem absolutną gwiazdą jest filet american. I nie chodzi tu o plaster mięsa, ale coś w rodzaju naszego tatara: surowe mielone mięso z dodatkiem jajka, musztardy, przypraw itp. Tak więc przeciętny Holender na obiad wychodzi do pobliskiego supermarketu, najczęściej jest to Albert Heijn, tam zaopatruje się w bułki (koniecznie z pieczywa przypominającego chleb tostowy), do tego pasta lub sałatka z majonezem i koniecznie... karton mleka. I obiad gotowy! Większość restauracji w ciągu dnia jest zamkniętych, tabliczka na drzwiach mówi gesloten, jedyny wyjątek to duże miasta, gdzie przybysze z innych krajów mają egzotyczne zwyczaje spożywania gorących obiadów.
Kolacja
Przechodzimy do jedynego gorącego posiłku w ciągu dnia. Często są to gotowe potrawy zakupione w supermarkecie, wystarczy włożyć na kilka minut do mikrofalówki i gorący posiłek jak znalazł. Zabawne, ale wiele mieszkań w kuchennej zabudowie ma tylko kuchenkę mikrofalową, piekarnika brak. Tradycyjna pora spożywania kolacji to godzina 18:00, dla mnie to pora dopiero podwieczorku dla dzieci. A co najczęściej jedzą Holendrzy na kolację? Potrawą narodową jest stamppot, czyli tłuczone ziemniaki z jarmużem, a na to kawał kiełbasy. Czasem jest to ryba smażona w głębokim tłuszczu, ale jedno jest pewne: szklanka mleka do posiłku obowiązkowa!
Przekąski
Tu królują bitterballen i croquetten. Najciekawsze jest Febo, czyli automaty do zakupu tych przekąsek, pisałam już o nich tu.
Cóż, dieta Holendrów czasem mnie śmieszy, czasem przeraża. Na szczęście tygiel narodów w Hadze oznacza niezliczoną ilość sklepów i restauracji etnicznych. Kuchnię holenderską obserwuję więc zupełnie z zewnątrz i trzymam do niej odpowiedni dystans. Regularnie korzystam tylko z tutejszego śledzia i ostryg. A dietę holenderską najlepiej podsumowują chyba statystyki, mimo niewątpliwego zaawansowania tego kraju, oczekiwana długość życia w chwili narodzin to 81,8, czyli niecały rok ponad średnią w Unii Europejskiej. A najdłużej w UE żyją Hiszpanie (83,3), pozostanę więc dalej przy nawykach kulinarnych, którymi nasza rodzina przesiąkła mieszkając w Hiszpanii. A przy kolacji, którą zaczniemy dziś pewnie koło 21, przegryzając świeżą grillowaną sepię (nie z mikrofali!), wzniosę toast Albariño za dietę śródziemnomorską :)
Takie śniadania jadają też moi francuscy znajomi. Też nie mogłam w to uwierzyć :)
OdpowiedzUsuńWow, nie wiedziałam, że tak niezdrowo jedzą!
OdpowiedzUsuńI szczerze.. Hiszpanie żyją chyba tak długo z powodu braku stresów, a nie z diety... bo ta ichnia też mnie przeraża :D
Widziałam te zdolności kulinarne w Holandii, ale nie uwierzysz, u nas w szkole obiady gotuje - Holenderka!! I nie są to gotowce z mikrofalii :)
OdpowiedzUsuńno to już wiem, dokąd się na pewno nie przeprowadzę :P
OdpowiedzUsuńO nie, az ciezko uwierzyc ze jakis kraj mnie nie pociaga kulinarnie, a tu Holandia zaszalala. Brr!
OdpowiedzUsuńNo i te parowki z sloiku - w Niemczech tez je lubia ;)
Zapomnialas dodac, ze poczestowanie sie kroketten w ilosci wiecej niz 2 to faux pas- niewybaczalne :)
OdpowiedzUsuń