7.3.17

Pierwszy dzień w Holandii

przeprowadzka Holandia

Wraz z nadejściem wiosny w Klubie Polki na Obczyźnie rozpoczynamy nowy projekt: "Pierwszy dzień w moim nowym kraju". Dziś pora na moją holenderską opowieść.

Zacznę jednak od początku, bo Holandia jest dopiero kolejnym przystankiem w naszej podróży (i mam wielką nadzieję, że nie ostatnim). Otóż pomysł zmiany miejsca zamieszkania zrodził się któregoś słonecznego dnia na kabackich polach w Warszawie. Spacerując z naszym kilkudniowym synkiem stwierdziliśmy, że nasze szalone podróże będzie zapewne trudno kontynuować z dzieckiem, może więc tak by pomieszkać trochę w jednym kraju, później w kolejnym... Na pierwszy ogień miały pójść Helsinki... I tak wylądowaliśmy w Barcelonie z naszym całym dobytkiem zapakowanym w kilka pudeł. Katalonia stała się naszym ukochanym domem, ale czas ruszać w drogę. Przez chwilę myśleliśmy o Paryżu, więc szybko okazało się, że ruszamy do Holandii... 

przeprowadzka Holandia

przeprowadzka Holandia

przeprowadzka Holandia

przeprowadzka Holandia

przeprowadzka Holandia

I tu przechodzimy do sedna. Przygoda hiszpańska była cudowna, a największym skarbem nabytym w tym kraju jest nasza córeczka, ale barcelońskie mieszkanie zamknęliśmy i ruszyliśmy w tygodniową podróż na północ. Spędziliśmy cudowne chwile w Prowansji, na dobre zakochałam się w Burgundii, a przed nami był jeszcze Luksemburg. Czego chcieć więcej, Europa jest piękna, a my coraz bardziej upewnialiśmy się, że fajnie jest tak pomieszkać trochę tu, później tam... Sunęliśmy samochodem po wrześniowej Europie. Jeszcze przejazd przez belgijskie Ardeny i na dole była już tylko przed nami Holandia...

przeprowadzka Holandia

przeprowadzka Holandia

przeprowadzka Holandia

przeprowadzka Holandia


Pierwsze wrażenia... Hm.... Do barcelońskiej palmy przytulić się nie da, prowansalskiego słońca brak, burgundzkich wzgórz na horyzoncie nie stwierdzono, uroku Luksemburga na próżno wyglądać, a i belgijskie lesiste Ardeny znikały za samochodem... Witamy w naszym nowym domu: płaska i nudna Holandia to nasza nowa rzeczywistość. O zapachu nie wspomnę, bo na parkingach przy autostradzie toalety płatne, co skłania wielu podróżujących do wybrania alternatywnego rozwiązania, czyli okolicznych krzaczków... Pocieszaliśmy się, że nad Morzem Północnym będzie lepiej...

Przez pierwsze dwa tygodnie mieliśmy zatrzymać się w tymczasowym mieszkaniu w Noordwijk. Zanany holenderski kurort, o którym czytaliśmy, że jest taki wspaniały, a do tego my kierowaliśmy się do hotelu o dumnej nazwie Royal. Cóż, okazało się, że mimo posiadanej rezerwacji hotel nie przewidział naszego przyjazdu. Co prawda mieszkanie i tak było wolne (apartament to zdecydowanie zbyt górnolotne określenie tego, gdzie mieliśmy się zatrzymać), ale to nie przeszkadzało pani na recepcji swoim donośnym głosem, godnym dwumetrowej kobiety krzyczeć, że to, że mamy rezerwację to jeszcze o niczym nie świadczy. Naszym obowiązkiem było jeszcze... No właśnie, tu już pani nie miała pomysłu, bo rezerwację potwierdzaliśmy... Uff, ale dostaliśmy nasze lokum. 

Dobrze, to czas po podróży "wybiegać" dzieci na pobliskim placu zabaw i zawrzeć pierwsze znajomości (pani na recepcji nie liczyłam). No cóż, dzieci jakieś były, rodzice też, ale przyjacielską atmosferą tego nie nazwałabym. Cały czas sobie jednak powtarzałam, że to tylko takie odosobnione przypadki, później z pewnością się okaże, że Holendrzy są fajni, a Holandia piękna...

I tak przechodzimy już do drugiego dnia, ale to już wykracza poza temat tego wpisu. Wspomnę, że widoki w Holandii... jakoś nie są zapierające dech w piersiach, kuchnia holenderska nie rozpieszcza podniebienia, całą sytuację ratuje jednak pobliska Belgia. I pas nadmorskich wydm, które mamy na wyciągnięcie ręki. Dziś jest dokładnie mój 1257 dzień w Holandii i mam nadzieję (nieustającą od 1257 dni), że już niedługo licznik zostanie wyzerowany w kolejnym kraju. Czy żałuję przyjazdu do Holandii? Nie, tyle się dowiedziałam i nauczyłam, że warto było. I jeszcze wspomnę, że od 265 dni mieszkam w Hadze i miasto jest świetnym międzynarodowym azylem! Powoli, powoli życie na holenderskiej ziemi udało się jakoś ułożyć.

przeprowadzka Holandia


Zapraszam do odwiedzania strony Klubu Polki na Obczyźnie, tam dowiedzie się, jak wyglądały pierwsze dni Klubowiczek w nowych krajach.

14 komentarzy:

  1. Pięknie napisała, nie można się oderwać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo pięknie, azaliż

    OdpowiedzUsuń
  3. a jaki masz tam ładny napis taki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam za odwagę! Mam tu na myśli takie przemieszczanie się i to jeszcze z dziećmi ;). Zbliża się moja przeprowadzka, a ja jestem przerażona tym faktem... Z weekendowego wyjazdu do Holandii właśnie wróciłam i muszę przyznać, że piękny to kraj, ale ta pogoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba nie odwaga, tylko odsuwanie od siebie problemów :) Najpierw jest pomysł i myślę o nowym miejscu jako o nowej przygodzie. Później dopiero nadchodzi moment załatwienia wszystkich spraw i pakownia. I tu jestem przerażona, wściekła i się zastanawiam po co mi to było... Ale jak ten moment minie to już jest lepiej, najprzyjemniejsze uczucie jest w drodze: stare kłopoty zostały za nami, a czeka tylko przygoda :)

      Powodzenia przy przeprowadzce, będzie dobrze! :)

      Usuń
  5. Piękna, ciekawa, emocjonalna historia, którą czyta się bez oderwania od tekstu :) i zdjęcia, które uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wybraliście sposób na życie, na walizkach. I rozumiem rozczarowanie zimną Holandia po gorącym południu. Tzn Holandii nie znam, poza Amsterdamem. Ale znam Luksemburg i robi wrażenie właśnie takie nieprzychylne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie wieje tu chłodem w stosunkach międzyludzkich :( Ale mam nadzieję, że ruszymy wreszcie w dalszą drogę :)

      Usuń
  7. Kiedyś miałam pomysł na życie w podobnej postaci. Chiałam mieszkać po dwa lata w każdym kraju, bo tyle trzeba, żeby nauczyć się języka... Przeprowadziłam się, ale raz, a dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę :) I też mam nadzieję, że moja następna przeprowadzka będzie na dobre ;)

      Usuń

Copyright © 2016 Cały ten Beneluks... , Blogger