Dorastając w rodzinie, wśród przyjaciół, czy w społeczeństwie pewna wiedza przychodzi nam naturalnie, a niektóre zachowania są instynktownie. Holendrzy wolą jednak mieć zasady wypisane czarno na białym i codziennie rzucić okiem na ścianę i powtórzyć sobie, co jest w życiu ważne. Kiedy pierwszy raz poszłam w Noordwijk do restauracji, której ściany wypełnione były tabliczkami z różnymi sentencjami, pół wieczoru spędziłam czytając je. Później przyzwyczaiłam się, że są one tu wszędzie, Holendrzy ozdabiają nimi wszystko, co się da, a są też i specjalne sklepy, w których można się zaopatrzyć w złote myśli na ścianę.
Wszystko pięknie, tylko jakoś nie widzę, żeby Holendrzy wdrażali te zasady w życie. Nie widzę tłumnie odwiedzających się przyjaciół, spotkań towarzyskich w domach, czy uczuć okazywanych na prawo i lewo. Może jest tak, że jedni te zasady mają w sercu, a inni na ścianach?
No, to nareszcie brzmi holendersko:
No faktycznie, tych napisów wszędzie pełno. :)
OdpowiedzUsuńTo jest to co mi tu przeszkadza. Brak spontanicznosci. Wszystko musi byc wczesniej zaplanowane.
OdpowiedzUsuńHolendrzy po prostu uwielbiają siedzieć w domu i taką mają naturę. Rzadko kiedy też szukają nowych znajomości, tym bardziej wśród osób nie mówiących po holendersku. I czasem to wynika z tego że po prostu w żaden sposób nie skorzystają na znajomości z kimś kto ledwo przyjechał, a czasem zwyczajnie wstydzą się że ich angielski nie jest tak dobry jak Twój. Co do tych wszystkich tabliczek które wieszają to jest nic, potrafią też obkleić windę i korytarz w bloku informacją że ktoś ma urodziny albo wywiesić na zewnątrz wielki napis że ktoś ukończył studia itd., zauważyłem że bardzo lubią opowiadać o swoich osobistych sprawach i od nowo poznanych ludzi tez oczekują że całkowicie naturalnie powiesz im ile zarabiasz i ile masz lat. Nie widzą w tym nic nie na miejscu. Ot taka mentalnośc dla Polaków odbierana za niegrzeczną, ale ja im bardziej poznaje Holendrów to utwierdzam sie w przekonaniu że oni głęboko wierzą że to jest totalnie ok.
OdpowiedzUsuń