9.6.14

Dobry obiad w Holandii



Kiedyś studiowałam na międzynarodowej uczelni i tradycją było przygotowywanie dni narodowych. Od rana do wieczora na stołówce królowały dania z danego kraju. Pamiętam, że wszyscy zachwyceni kolacją przygotowaną przez niemieckich studentów. Otóż jako najlepszą swoją potrawę uznali i przygotowali... kebab. Podobnie jest w Holandii. Kiedy poprosiliśmy znajomego Holendra o rekomendację dobrych knajpek w okolicy, gdzie warto wpaść na obiad, dostaliśmy listę indonezyjskich barów. I coś w tym jest.


Na holenderskie jedzenie już nie raz narzekałam, wyjątek robię dla kilku smacznych niderlandzkich produktów, jak stroopwafel czy śledź, ale wizyty w restauracjach to często duże rozczarowanie. Czas oczekiwania na posiłek przekracza wszelkie limity cierpliwości, a samo danie odbiega od standardów, zwłaszcza, gdy na koniec dostaniemy rachunek.

Ostatnio wyskoczyliśmy wieczorem do restauracji na plaży na romantyczną  kolację. Stwierdziliśmy, że w lokalu z widokiem na Morze Północne zamówić musimy jakieś stwory z tej morskiej krainy. Już wcześniej widzieliśmy w sklepie holenderskie świeże krewetki, których cena znacznie przekracza cenę podobnych żyjątek z innych części świata. W naszej nadmorskiej restauracji zamówiliśmy więc koktajl z holenderskich krewetek, żeby skosztować tego luksusu. O ile pamiętam porcja kosztowała około 10 euro.

Otrzymaliśmy małą miseczkę, a w niej dno wyłożone było sałatą, na tym mała garstka krewetek w stanie, w jakim można je kupić w sklepie (czyt.: nieprzyprawione), obok pomidor koktajlowy, a wszystko polane... sosem z butelki a la sos tysiąca wysp.

Zdecydowanie na obiad lepiej więc się wybrać do jednego z barów orientalnych. Cena lepsza, jakość lepsza, wybór więc prosty. Oczywiście ze względu na dawne podboje holenderskich żeglarzy, największy jest wybór indonezyjskich lokali. Ja korzystam z tego, gdy nawiedzi mnie leń i nie chce mi się gotować. Wtedy wpadam po wegetariański zestaw na wynos i uczta gotowa.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Cały ten Beneluks... , Blogger